sobota, 12 września 2015

20. Pakt z Żelazną Damą

Hejo! Ile to już? *przekartkowuje kalendarz* Miesiąc? O.o
*cisza na sali*
Gomen za taką nieobecność. Pod koniec sierpnia nie miałam pomysłów, a potem zaczęła się szkoła i...
Yami: I nie masz żadnego wartego uwagi usprawiedliwienia.
Tiaaaa... ^^' No co ja mogę powiedzieć. Teraz rodziały powinny pojawiać się bardziej regularnie, ale tak co dwa tygodnie. Jako chociaż małe wynagrodzenie dodaje obrazek z Yoh, Hao i Yami. Mam nadzieje że rozdział jak i rysunek wam się spodobają! :)




Dwóch młodych chłopaków przemierzało Dobie żwawym krokiem. Jeden z szerokim uśmiechem i roześmianymi oczami,a drugi ze spojrzeniem wbitym w czubki butów i naburmuszoną miną. Ren niechętnie szedł za Yoh. Że też dał się na to namówić. Czemu on, a nie chociażby Anna. On nie nadawał się do negocjacji, ale jego przyjaciel miał to w nosie. Tak więc panicz Tao dalej podążał za Asakurą, klnąc pod nosem.

Do obozu białych kitli zawitała dwójka szamanów. Oczywiście nie zostali wpuszczeni, a otoczeni przez celujących do nich X-Laws. Oni jednak niezbyt się tym przejęli i cierpliwie czekali aż Marco raczy się do nich pofatygować. W końcu rzeczony blondyn raczył się zjawić. Zmierzył dwóch chłopaków zimnym spojrzeniem. Spotkał się z twardym i nieprzychylnym wzrokiem Rena i pozornie wesołym Yoh. Jednak w oczach tego drugiego, gdzieś tam głęboko dostrzegł tajemnicy błysk. Zdziwił się bardzo, ale w porę oprzytomniał.
-Czego tu szukacie?-warknął, siląc się na twardy ton.
Asakura uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Zastaliśmy Jeanne?-zapytał uprzejmnie.
-Dla ciebie Panienkę Jeanne-synkną nienawistnie.
Chciał dodać coś jeszcze, ale przerwał mu melodyjny głos wyżej wspomnianej. Srebrnowłosa obdarzyła wszystkich jednym ze swoich błogich uśmiechów. Podeszła do przybyszy i przyjrzała im się.
-Zgaduję że przyszliście omówić trzecią rundę turnieju?
Chłopcy skinęli głowami. Żelazna Dama klasnęła radośnie w dłonie i zaprosiła ich do swojego namiotu mimo protestów ze strony Marco. Ren od chwili był kompletnie nieobecny. Wpatrywał się w przywódczynię wapniaków, której powiewające na lekkim wietrze włosy połyskiwały w słońcu. Jego chwilowa niemoc minęła gdy dostał z łokcia od Yoh. Szatyn posłał mu wymowne spojrzenie. Tao zdębiał na chwilę i chciał przywalić przyjacielowi, ale ten przyśpieszył kroku.

Gdy opuścili namiot od razu przybiegł Marco. Wciąż podejrzliwie przyglądał się gościom. Na twarzach całej trójki widniały zadowolone uśmiechy.
-Czyli rozumiem że wszystko ustalone- zaśmiał się Yoh.
-Oczywiście! Liczę na owocną współpracę!- zaświergotała Jeanne.
Blondynowi opadła szczęka. Żelazna Dama zauważywszy to, postanowiła czym prędzej odprowadzić gości do wyjścia z obozu. Pomachała im a pożegnanie, po czym wróciła d siebie.
-Zamknij buzię Marco bo mucha ci wleci- zaśmiała się widząc swojego podwładnego.

-I widzisz, nie było tak źle- zaczął Yoh, gdy byli już niedaleko domu.
Tao mruknął coś niewyraźnego i odwrócił wzrok. Asakura roześmiał się serdecznie widząc reakcje Rena. Nie bez powodu wziął właśnie jego. Przeniósł spojrzenie na błękitne niebo. Na myśl przyszły mu śmiechy jego brata i przyjaciółki. Nie mógł się doczekać, aż będzie mógł wszystko wyjawić i zrobił by to chociażby taraz. Wiedział jednak że jeśli plan jego i Yami ma wypalić, musi się powstrzymać. Na twarz wpłyną mu ciepły uśmiech. Ren przyglądał się Yoh od chwili i był pewny że na pewno nie rozmyśla on o cheeseburgerach. To na pewno był coś ważniejszego.
-Yoh...-zaczął
-Tak?
-Co ty kombinujesz?- zapytał bez owijania w bawełnę.
Szatyn posłał mu swój firmowy wyszczerz, który jednak nie zwiódł panicza Tao.
-Ja nic nie kombinuję!- zapewnił szatyn pod wpływem spojrzenia fioletowłosego.
Właściciel Basona wciąż nieprzekonany wyraźnie to pokazywał. Słuchawkowy widząc że nie zdziała nic gadaniem, a nic innego nie mógł zrobić, postanowił nie ciągnąć tematu.
-Chodźmy już- rzucił i przyśpieszył kroku.

(oczy Yoh na szkicu dziwnie mnie przerażały O.o)