Chciałabym poinformować że jak na razie blog będzie zawieszony. Powodami są brak weny i szkoła. Od jakiegoś czasu nie mam pomysłów na akcje. Do tego dochodzi jeszcze szkoła, która nie ułatwia mi pisania. No ale co się będę rozpisywać. Zawieszam. :( Postaram się wrócić do bloga jak najszybciej, ale niczego nie obiecuje. Pozdrawiam i do zobaczenia za jakiś czas. ;)
niedziela, 26 kwietnia 2015
środa, 15 kwietnia 2015
12. Potyczka na ulicy
Hejka! To znowu ja! Wiem że notka powinna być w weekend, ale nie miałam pomysłu na rozdział. T.T Ostatnio nie umiem nic napisać, za to na rysunki mam pełno planów. Jednak pomysłów jest więcej niż mam czasu i sił. No ale bywa. A przy okazji chciałam się pochwalić że zostałam laureatką konkursu "Radość pisania". Nie wiem co im się tam w moim opowiadaniu podobało, ale ważne że podobało. No i chciałam podziękować Ksionsze, która złożyła mi życzenia w komentarzu. A i taka informacja dla Elz. Zaczęłam czytać twojego bloga i powiem że jest super! Niestety muszę trochę bardziej ogarnąć bakugany, bo niezbyt czasem wiem o czym np: rozmawiają bohaterowie. Ale gdy już nadgonię anime i doczytam resztę rozdziałów to skomentuję. Naprawdę bardzo mi się podoba i na pewno będę czytać! ^^ No a teraz notka! Z góry przepraszam za błędy jeśli jakieś będą, ale komputer nie zgrał się z telefonem i powstawiał mi kratki zamiast polskich znaków, a bogger zrobił je niewidoczne. -.-
Przez resztę wieczoru, nikt nie poruszał tematu, który tak wzburzył Yuki. Ona natomiast znowu była miła i wesoła. Yoh natomiast odciął się trochę myślami. Ciągle próbował przypomnieć sobie skąd znał to spojrzenie. Jego rozmyślania nie uszły uwadze pewnej blondynki.
Anna podeszła do Asakury i usiadła obok niego na kanapie.
-Co się stało?-zapytała.
Chłopak był tak nieobecny że nie zauważył jej, przez co aż podskoczył
-Nic, a co się miało stać?- odpowiedział nerwowo.
-Jesteś nieobecny i jakoś dziwnie się zachowujesz od kiedy wróciłeś z treningu.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, próbując ukryć swój stres, Choć nie za dobrze mu to wyszło. Anna przyjrzał mu się uważnie.
-Jeśli coś cię trapi zawsze możesz mi powiedzieć-powiedziała
Już chciała wstać gdy poczuła jak Yoh ją obejmuje. Mocno przytulił blondynkę.
-Dziękuję Anno.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
-Nie za dobrze wam gołąbeczki?-zaśmiała się Yuki.
Teraz wszystkie pary oczu skierowały się na parę. Na twarzy Kyoyamy pojawił się spory rumieniec. Posłała czarnowłosej wściekłe spojrzenie, ale ta niezbyt się przejęła.
-Oj nie złość się. Pożartować nie można?-zachichotała Yuki.
Anna od razu odsunęła się od chłopaka. Yoh natomiast wyszczerzył się szeroko i przyłączył sie do rozmów. Yuki poszła do siebie dopiero około dwudziestej. Wtedy reszta szamanów została zaginiona do łóżek.
Następny dzień zaczął się całkiem spokojnie. Anna była tak wspaniałomyślna ze odpuściła chłopakom poranny trening. Właśnie wyszli z restauracji po śniadaniu i wracali do domu, gdy minęli się z drużyną Hao. Ci jednak się zatrzymali, ale nie po to by porozmawiać z wesołą gromadką. X-Laws zagrodzili im drogę. Jednak byli oni nieco inni,a mianowicie nie mieli broni. Marco wystąpił dumnie na przód i zaczął swoją wypowiedź.
-Słuchajcie szamani! Boskie światło oświetla nas wszystkich...
Nawijał jeszcze przez chwilę o tym że są oni wysłannikami boskim. A ogólnie chodziło o to by obecni tam ludzie zaatakowali drużynę "zła wcielonego". Oczywiście nikt nie był zainteresowany ich ofertą. Znudzony starszy Asakura już miał przywołać ducha ognia, gdy ktoś go zatrzymał.
-Daj mi się nimi zająć- szepnęła Yami.
Hao widząc niebezpieczny błysk w jej oczach odsunął się na bok. Yoh zauważył jak czarnowłosa posyła mu "oczko".
-Gdzie wasza broń Marco? Czyżbyście stali się pacyfistami?-rzuciła jakby od niechcenia demonica.
Białe kubraki zaczęły się gotować ze złość.
-Podobno ktoś wam ukradł wasze pukawki.
-Skąd wiesz?!- wrzasnął Blondyn
-Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej- zaśmiała się wężooka.
-To że nie mamy naszej świętej broni nie znaczy że Cię nie pokonamy!
Yami ziewnęła i wystawiła rękę przed siebie. Ogień otoczył ją i X-Laws. Demonica sterowała żywiołem dłonią. Powaliła m.in. Denbata i Venstara. Anioły próbowały bronić swoich szamanów, ale bez medium słabo im szło.
-Czy te se z nas żarty robisz. Taka prosta kontrola ducha u tak silnej szamanki?- zakpił Cebin.
Yami zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
-Wykonujesz ją na bransoletkach. Wystarczy że je zerwiemy!
Nagle płomienie znikły. Yami stała tak po prostu i lekko się uśmiechała. Wzruszyła ramionami, a potem wyrzuciła prawą rękę do góry.
-Szybko rozpracowałeś moją sztuczkę, ale nie jedyną.
Wtedy w powietrzu pojawiła się wielką ognista łapa, jednak nie należała ona do SoF'a.
-Poznajcie mojego ducha!-krzyknęła.
Nagle zaczęła pojawiać się reszta płomiennego stwora. Miał on złotą sierść, która paliła się w niektórych miejscach. Czerwone połyskujące oczy i dziewięć ogonów. Bestia rozbiła anioły i wyrzuciła X-LAWS za wioskę, potem od razu zniknęła. Yami odrzuciła włosy do tyłu jak modelka na wybiegu. Szamani w ciszy przetwarzali informacje. Demonica natomiast odeszła razem ze swoją grupą. Yoh odprowadził ich wzrokiem. Po chwili wbił spojrzenie w ziemie. Już nie wiedział kim są ludzie z którymi ma do czynienia. Zagubił się całkiem.
Przez resztę wieczoru, nikt nie poruszał tematu, który tak wzburzył Yuki. Ona natomiast znowu była miła i wesoła. Yoh natomiast odciął się trochę myślami. Ciągle próbował przypomnieć sobie skąd znał to spojrzenie. Jego rozmyślania nie uszły uwadze pewnej blondynki.
Anna podeszła do Asakury i usiadła obok niego na kanapie.
-Co się stało?-zapytała.
Chłopak był tak nieobecny że nie zauważył jej, przez co aż podskoczył
-Nic, a co się miało stać?- odpowiedział nerwowo.
-Jesteś nieobecny i jakoś dziwnie się zachowujesz od kiedy wróciłeś z treningu.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, próbując ukryć swój stres, Choć nie za dobrze mu to wyszło. Anna przyjrzał mu się uważnie.
-Jeśli coś cię trapi zawsze możesz mi powiedzieć-powiedziała
Już chciała wstać gdy poczuła jak Yoh ją obejmuje. Mocno przytulił blondynkę.
-Dziękuję Anno.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
-Nie za dobrze wam gołąbeczki?-zaśmiała się Yuki.
Teraz wszystkie pary oczu skierowały się na parę. Na twarzy Kyoyamy pojawił się spory rumieniec. Posłała czarnowłosej wściekłe spojrzenie, ale ta niezbyt się przejęła.
-Oj nie złość się. Pożartować nie można?-zachichotała Yuki.
Anna od razu odsunęła się od chłopaka. Yoh natomiast wyszczerzył się szeroko i przyłączył sie do rozmów. Yuki poszła do siebie dopiero około dwudziestej. Wtedy reszta szamanów została zaginiona do łóżek.
Następny dzień zaczął się całkiem spokojnie. Anna była tak wspaniałomyślna ze odpuściła chłopakom poranny trening. Właśnie wyszli z restauracji po śniadaniu i wracali do domu, gdy minęli się z drużyną Hao. Ci jednak się zatrzymali, ale nie po to by porozmawiać z wesołą gromadką. X-Laws zagrodzili im drogę. Jednak byli oni nieco inni,a mianowicie nie mieli broni. Marco wystąpił dumnie na przód i zaczął swoją wypowiedź.
-Słuchajcie szamani! Boskie światło oświetla nas wszystkich...
Nawijał jeszcze przez chwilę o tym że są oni wysłannikami boskim. A ogólnie chodziło o to by obecni tam ludzie zaatakowali drużynę "zła wcielonego". Oczywiście nikt nie był zainteresowany ich ofertą. Znudzony starszy Asakura już miał przywołać ducha ognia, gdy ktoś go zatrzymał.
-Daj mi się nimi zająć- szepnęła Yami.
Hao widząc niebezpieczny błysk w jej oczach odsunął się na bok. Yoh zauważył jak czarnowłosa posyła mu "oczko".
-Gdzie wasza broń Marco? Czyżbyście stali się pacyfistami?-rzuciła jakby od niechcenia demonica.
Białe kubraki zaczęły się gotować ze złość.
-Podobno ktoś wam ukradł wasze pukawki.
-Skąd wiesz?!- wrzasnął Blondyn
-Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej- zaśmiała się wężooka.
-To że nie mamy naszej świętej broni nie znaczy że Cię nie pokonamy!
Yami ziewnęła i wystawiła rękę przed siebie. Ogień otoczył ją i X-Laws. Demonica sterowała żywiołem dłonią. Powaliła m.in. Denbata i Venstara. Anioły próbowały bronić swoich szamanów, ale bez medium słabo im szło.
-Czy te se z nas żarty robisz. Taka prosta kontrola ducha u tak silnej szamanki?- zakpił Cebin.
Yami zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
-Wykonujesz ją na bransoletkach. Wystarczy że je zerwiemy!
Nagle płomienie znikły. Yami stała tak po prostu i lekko się uśmiechała. Wzruszyła ramionami, a potem wyrzuciła prawą rękę do góry.
-Szybko rozpracowałeś moją sztuczkę, ale nie jedyną.
Wtedy w powietrzu pojawiła się wielką ognista łapa, jednak nie należała ona do SoF'a.
-Poznajcie mojego ducha!-krzyknęła.
Nagle zaczęła pojawiać się reszta płomiennego stwora. Miał on złotą sierść, która paliła się w niektórych miejscach. Czerwone połyskujące oczy i dziewięć ogonów. Bestia rozbiła anioły i wyrzuciła X-LAWS za wioskę, potem od razu zniknęła. Yami odrzuciła włosy do tyłu jak modelka na wybiegu. Szamani w ciszy przetwarzali informacje. Demonica natomiast odeszła razem ze swoją grupą. Yoh odprowadził ich wzrokiem. Po chwili wbił spojrzenie w ziemie. Już nie wiedział kim są ludzie z którymi ma do czynienia. Zagubił się całkiem.
piątek, 3 kwietnia 2015
11. Ważny sekret Yami
Hejka! To znowu ja! Po pierwsze coś o notce. Mam nadzieję że nie wyszła mi zbyt tandetnie, bo jest to jedna z ważniejszych notek. :/ Po drugie. Z okazji świąt Wielkanocnych chcę życzyć Wam szczęścia, zdrowia, pomyślności i ... dużo weny! :D No ale nie będę się rozpisywać.
Przemierzali miasto wolnym krokiem. Yami uważnie się rozglądała. Yoh podążał za nią z pochyloną głową. Demonica sięgnęła do torby i wyciągnęła pędzel, który był zamoczony w czerwonej cieczy. Słuchawkowy miał nadzieję że to była farba, a nie krew. Dziewczyna przejechała pędzelkiem po plakatach, które mijali. Dopiero teraz Asakura zorientował się że cała ściana po ich prawej stronie jest po obklejana plakatami X-Laws. Byli na nich Marco i Jeanne, zachęcający do przyłączenia się do tej ich sekty.
-"Takie drobiazgi strasznie ich denerwują"- Yoh usłyszał w głowie głos dziewczyny.
Słyszał on o umiejętności telepati, ale nigdy się z nią nie spotkał.
Szli jeszcze przez chwilę, aż nagle zobaczyli białe kubraki. Wszyscy siedzieli przy stolikach przed kawiarenką i zawzięcie o czymś rozmawiali.
-"Są wściekli za ten mój numer!"- tym razem jej wiadomość była ubarwiona charakterystycznym chichotem.
Szamanka przyśpieszyła kroku, a Yoh razem z nią.
-Teraz masz chwilę na wymyślenie czegoś-szepnęła do niego Yami i z zaskakującą prędkością zniknęła w tłumie.
Zdezorientowany Asakura nie wiedział co ma robić. Po chwili wpadł mu do głowy pewien pomysł. Na kuckach zakradł się do Cebina. Dziwił się że nikt go nie zauważył. Oni rzeczywiście mają klapki na oczach. Gdy członek wapniaków chciał wziąć łyka herbaty, szatyn szarpnął za jego krzesło. Skutek był taki, że wciąż jeszcze ciepły napój wylał się na mężczyznę. Ten zerwał się z miejsca, odsłaniając oprawcę. Pobratymcy Cebina wstali, gotowi pomóc towarzyszowi. Wystraszony Yoh zaczął się wycofywać. Nie wiedział co robić, ponieważ dotychczas działał pod wpływem impulsu. Na szczęście nie był sam. Z pomocą przyszła mu Yami, która pociągnęła Larcha za płaszcz. Brunet wylądował z impetem na ziemi.
-"Wiejemy!"
Na odchodnym demonica rzuciła kulkę do paintballa, która rozbiła się na stole i ochlapała farbą Meene i Denbata. Dwójka szamanów już miała zniknąć między ludźmi, gdy dziewczynę ktoś zatrzymał. Venstar trzymał jej torbę i zaczął ciągnąć do siebie. Yami wydała z siebie krótki i wysoki pisk. Kopnęła mężczyznę w piszczel, a gdy ten ją puścił, pognała za towarzyszem. Na szczęście udało jej się zniknąć z pola widzenia X-laws. Razem z Yoh poszła na niedużą polankę, by odpocząć. Wciąż jeszcze się śmiejąc, rozłożyli się na trawie.
-Nie spodziewałam się że to ty zaczniesz.- Demonica była pod wrażeniem działania Asakury.
-To był impuls. Nie myślałem co robi.- przyznał się Yoh. - Ale czemu nie użyłaś na przykład mocy powietrza, albo jakiejś innej ze swoich technik by odepchnąć Venstara? Mógł cię złapać!
Yami nagle spuściła wzrok. Ta reakcja nieco zbiła z tropu szatyna.
-Ja...-zawahała się.- Nie chciało mi się.
Słuchawkowy wyczuł dziwne zdenerwowanie w jej głosie. Pochylił się lekko, by spojrzeć w oczy dziewczynie. Jej czerwone paczałki były niebezpiecznie mokre.
-Yami, co się stało? Powiedziałem coś nie tak?- chłopak coraz bardziej się martwił.
-Yoh, ja muszę to komuś powiedzieć-wyszeptała.- Obiecaj że nikomu nie powiesz! Nawet Annie i przyjaciołom!
Demonica bardziej przypominała spłoszone zwierze niż siebie. Zdziwiony szaman przytaknął po chwili wahania.
-Ja nie mogę korzystać z gwiazdy jedności. To jest dla mnie równoznaczne ze śmiercią.
Z każdym kolejnym słowem jej głos cichł. Końcówka jej wypowiedzi była ledwo słyszalna.
-Jak to? Myślałem że jesteś tak silna jak Hao.- Asakura rozumiał coraz mniej.
Na początku mówią mu że to koniec świata, a potem okazuje się że jednak chyba nie. To było bezsensu.
-Gdybym była stuprocentową szamanką byłabym tak silna jak ci mówił Silva. Przez to że jestem w połowie demonem w mojej duszy wystąpił konflikt. Powiedz jaki żywioł kojarzy ci się z księżycem?
Szaman zastanowił się chwilę po czym powiedział że woda. Yami pokiwała głową ze zrozumieniem, następnie spytała czy wie co to żywioł wrodzony. Niestety z takim terminem się nigdy nie spotkał. Demonica wzięła jego dłoń. Po chwili na jego nadgarstku zaczęły pojawiać się czarne ślady, które uformowały się w trzy zawijasy. Symbol powietrza. Wystraszony chłopak aż odskoczył do tyłu.
-Ty jesteś powietrzem, a ja ogniem, choć powinnam być wodą. Mój ojciec przekazał mi część swojej mocy bym stała się gwiezdnym demonem czystej krwi. Haczykiem był natomiast mus pozbycia się szamaństwa. Nie przyjęłam swojego przeznaczenia i stworzyłam tym konflikt w mojej duszy. Dlatego nie mogę używać tak zaawansowanej i związanej z szamaństwem techniki jak gwiazda. Moje moce demona blokują przepływ foryoku, a jego nagromadzenie może mnie zabić- dziewczyna wytłumaczyła ze smutkiem.
Yoh jeszcze przez chwilę przetwarzał wszystkie informacje. Musiał na spokojnie wszystko przyswoić, by zrozumieć. Czyli ciągle miał do czynienia z w sumie nie tak groźną osobą.
-Czemu mi to mówisz? Nie boisz się?
-Czuję że mnie nie zdradzisz. Ufam ci. Poza tym ciężko jest żyć z czymś takim jako sekretem.
-Hao o tym wie?- zapytał po chwili.
Czerwonooka skinęła natychmiast głową.
-Wie i rozumie mnie, nie przeszkadza mu to. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.- Uśmiechnęła się ciepło.
Chłopak jednak spoważniał. Odwrócił od niej wzrok i spojrzał na drzewa po prawej.
-Ktoś taki jak on nie potrafi się przyjaźnić- rzucił nienawistnie.
-Nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia!- warkęła dziewczyna. - Nie znasz go i nie możesz oceniać!
Szamanka wstała i otrzepała się. Spojrzała na szatyna ze współczuciem. Uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Jesteście tak samo uparci-zaśmiała się.- Musielibyście się poznać.
Słuchawkowy podniósł się do siadu i chciał wyrazić swoją opinię, ale było za późno.
-Do zobaczenia i dziękuję Yoh. Pamiętaj co mi obiecałeś.- powiedziała czarnowłosa i zniknęła w płomieniach.
Chłopak westchnął ze zrezygnowaniem i opadł na trawę. Właśnie uświadomił sobie że nie wie w której części lasu się znajduję. Z jękiem podniósł się i zaczął szukać drogi do miasta.
Około godziny szesnastej, ktoś zapukał do drzwi wesołej gromadki. Anna pogoniła Mantę by otworzył przybyszowi. Maluch niechętnie poszedł wykonać polecenie. Jaka była jego radość gdy zobaczył Yuki. Gdy mięli gości, Anna nie była dla nich taka surowa. Przy nogach czarnowłosej siedział mały, biały szczeniak. Wesoło merdał ogonkiem. Blondynek zaprosił przyjaciółkę do środka. W salonie wszyscy wesoło ją przywitali. Szamanka zasiadła do stołu. Zaczęły się rozmowy. Gdy jednak poziom decybeli w pomieszczeniu równał się z tym ze stadionu podczas gola, Kyoyama postanowiła interweniować. Uciszyła wszystkich jednym, krótkim poleceniem. "ZAMKNĄĆ SIĘ!". Wszyscy potulnie spuścili głowy na znak pokory. Dopiero po chwili odważyli się wrócić do rozmów. Ren myślał od chwili nad pewnym pytaniem, aż postanowił je zadać.
-W jakiej ty właściwie jesteś drużynie jesteś?
Dziewczyna spojrzała ciekawsko na chińczyka. Jego złote oczy i przenikliwe spojrzenie, konkurowały z głębią i tajemniczością jej czarnych jak bezdenne studnie paczałek. Yuki zaczęła bawić się resztką napoju w swojej szklance.
-Czy to ważne?-mruknęła po chwili.
-Dla mnie ważne!
-Jesteś trochę zbyt dociekliwy, wiesz? Tao?-uniosła na niego spojrzenie, którego szamani nigdy u niej nie widzieli. Było dziwnie tajemnicze i przypominało wzrok drapieżnika. Yoh aż cofnął się na krześle. Pamiętał to spojrzenie, tylko skąd.
Subskrybuj:
Posty (Atom)