Hejka! Nie spodziewałam się że na wycieczce będę miała tyle weny. Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję że rozdział się spodoba. Nie wiem co mam jeszcze napisać więc zapraszam do czytania!
Czarnoocy bliźniacy stali na wydmie i zamglonymi spojrzeniami lustrowali horyzont. Ich głowy były wypełnione wieloma myślami, a serca uczuciami. Niepewność i strach walczyły z miłością, przyjaźnią i tlącą się iskierką nadziei. Musieli stawić czoła sytuacją z którym wcześniej nie mieli do czynienia. Musieli dać radę. Razem.
-Nie wiemy kiedy wróci. Czy wogóle żyje-powiedział wkońcu starszy
-Nie mów tak nawet! Poczekam z tobą.-młodszy otrząsnął się lekko z zamyślenia.
-Nie-odparł stanowczo starszy.- Wróć do przyjaciół. Jeśli oni zaczną coś podejrzewać będzie źle; pamiętasz co się stało gdy ona się ujawniła.
Yoh niestety musiał przyznać rację. Od od wyjazdu demonicy i tamtej rozmowie bardzo się do siebie zbliżyli. Niechętnie postanowił wrócić. Jeszcze raz objął brata ramieniem. Hao strzelił palcami, a jego sobowtór zniknął w płomieniach.
Yoh wszedł do domu i od razu przykuł uwagę przyjaciół. Ryu wyjżał z kuchni i uśmiechnął się do niego radośnie.
-Mistrz Yoh wrócił!- oznajmił.
Do przedpokoju weszła Anna i zlustrowała narzeczonego surowym spojrzeniem.
-Gdzie byłeś?
Asakura przyjżał się jej.
-Na spacerze- rzucił wbiegając po schodach.
Kyoyama odprowadziła go zdziwionym spojrzeniem. Po chwili namysłu ruszyła za nim. Gdy weszła do pokoju, który zajmował Asakura zastała go siedzącego na posłaniu z twarzą ukrytą w dłoniach. Anna westchnęła ciężko i dosiadła się.
-Yoh...- zaczęła.
Chłopak tylko westchnął.
-Wiem że jest ci ciężko- szepnęła.
"Gdybyś tylko wiedziała jak bardzo." Asakura przytulił jednak narzeczoną. Dziewczyna odwzajemniła gest. Trwali tak kilka minut, a potem lekko się od siebie odsunęli.
-Kocham cię Anno...
Kyoyama szepnęła ciche "ja ciebie też".
Biały, świetlisty ptak przymierzał pustynię w poszukiwaniu celu wyznaczonego przez jego szamana. Gdy zobaczył leżącą bez ruchu na piasku osobę zapikował w dół.
Hao zerwał się z miejsca przy ognisku. Jego uczniowie spojrzeli na niego zdziwieni. Asakura wpatrywał się uporczywie w horyzont, jakby czegoś oczekując. I rzeczywiście, po chwili wszyscy dostrzegli wielkiego ptaka zmierzającego w ich stronę. Długowłosy pobiegł w jego stronę i złapał dziewczynę którą ptak wypuścił w jego ręce. Nie czekają na reakcję ze strony popleczników ruszył do pustego namiotu.
-I co z nią?
-Nic nowego. Ciągle śpi...
Do nieprzytomnej dziewczyny zaczęły docierać dźwięki, a także czucie. Słyszała bardzo znajome głosy, jednak nie wiedziała do kogo należą. Po dłuższej walce z samą sobą udało jej się otworzyć oczy. Na początku obraz był jasny i nie wyraźny. Po dłuższej chwili jednak zaczął nabierać kolorów i kształtów.
-Witamy wśród żywych.-Usłyszała ciepły głos.
Rozejrzała się po namiocie w którym się znajdowała. Przez płucienne ścianki przebijały się ciepłe promienie słońca. Jej umysł ciągle był zamglony i nie wyłapywał wszystkiego. Wtedy przeniosła spojrzenie na dwie identyczne postacie klękające przy jej posłaniu. Dwóch identycznych chłopaków przyglądało jej się z radością w oczach.
-Hej, pamiętasz nas jeszcze?- zapytał ten z pomarańczowymi słuchawkami.
Słysząc to uśmiechnęła się lekko.
-Jak bym mogła zapomnieć- szepnęła zachrypnętym głosem.
Spróbowała się podnieść, ale z powodu braku sił opadła na poduszki.
-Musisz odpoczywać- powiedział Hao próbując ją przytrzymać.
-Zamknij się- warknęła.
Bracia popatrzyli na nią zdziwieni. Yami znowu zaczęła się podnosić. Gdy już siedziała sięgnęła i objęła bliźniaków. Ci oczywiście nie czekając długo odwzajemnili gest.
-Tęskniłam.
Wtedy Asakurowie poczuli rosnący ciężar. Nierówny ze zmęczenia oddech demonicy uspokajał się, a na twarzy został delikatny uśmiech. Hao położył ją z powrotem na posłanie. Wymienili się z Yoh uśmiechami, po czym opuścili namiot.
-Teraz wszystko się ułoży-powiedział z uśmiechem Hao.
Yoh kiwnął głową na zgodę. Obaj spojrzeli w niebo na zaćmienie księżyca.
Nie chce mi wyświetlać dodanych komentarzy czy ja coś robię źle...?T-T
OdpowiedzUsuńBliźniacy...*-* No wreszcie, w końcu dotarło to do ich głupich łepków, że fanie jest mieć brata. Zwłaszcza takiego ^o^ Tylko... Ja wciąż chcę przeczytać o tamtej rozmowie! Jak ona wyglądała? Jakie słowa padły? Czy było jakieś przytulanie? No weź..T-T
OdpowiedzUsuńCiekawa też jestem, jak przebiegała dalej wizyta Yami u ojca. Skoro wróciła i żyje, to znaczy że jakoś sobie poradziła. Zresztą... Co było, to było. Ja też bym o tym zapomniała, gdyby po przebudzeniu czekało mnie takie powitanie -^w^- I naprawdę mam wielką nadzieję, że teraz wszystko się już ułoży:3
Rozdział się podobał:) Cieszę się razem z Tobą Twoją weną;D Mogłabyś mi jej trochę użyczyć...T-T
Buziaczki i czekam na next:)
No wreszcie...
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam cię bardzo przeprosić że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale mam u siebie taki mały chaos(widać to chociażby po tempie dodawania rozdziałów-piszę że dodam dziś, dodaję za dwa dni TT-TT).
OdpowiedzUsuńNo mniejsza o to. Najpierw może skomentuję 15 rozdział.
A właśnie zrobiłaś drobny błąd. Rozdział zatytułowany "Nawet wojna atomowa jej teraz nie obudzi" jest rozdziałem 15. A przy rozdziale "Córeczka tatusia" również jest numer 15, a powinien być 16, a ten powinien być17.
Dan: Przestań paplać i weź się za komentowanie!
Ok, ok.
Okej to...
Nom to teraz wiem czemu Yami była Yuki^^
Hao się o ciebie martwi Yami bo jest twoim przyjacielem!
Hao nieźle się zdziwił jak mu Yoh powiedział o Yuki^-^.
"Chodź Yoh, musimy pogadać." -Hao-sama co ci się stało?!o.O
Dan: Elz-chan ochłonęłaś?
Tak. Dobra, a teraz rozdział "Córeczka tatusia"
Kiedy czytałam ten rozdział przypomniał mi się film "Skarb narodów" z Nicolasem Cage'em w roli głównej.
Dan: Serio? Czemu?o.O
Nwm. To pewnie przez tą kamienna rzeźbioną płytę. Współczuję jej takiego tatusia.
Dan: No, nieźle kocha córkę.
Tylko czy ona go pokonała?o.O
Dan?: I ty się jeszcze pytasz?! I TY SIĘ JESZCZE PYTASZ?! Czy ty Elz Brettley sugerujesz że Yami-sama mogłaby z nim przegrać?!
Elz:Ja niczego nie sugeruję.
Dan: To czemu się pytasz?
Elz: Po prostu lubię wszystko wiedzieć.|
Dan: Kolejny von Hertzon -.-
Dobrze, a więc teraz obecny rozdział!
Czy to samolot? Czy to statek kosmiczny? Nie to biały świetlisty ptak!
Dlaczego Yami-sama jest nieprzytomna?
Dan: Wyczerpana po walce z ojczulkiem geniuszu-,-
Oj ciszej tam!"Gdy już siedziała sięgnęła i objęła bliźniaków. Ci oczywiście nie czekając długo odwzajemnili gest."- jakie to słodkie.
Łip! Czekam na next^^. Życzę mnóstwo weny i dziękuję za koma na bakugańcu.
Ps. Odpowiedziałam na twojego koma na nim^o^
Pozdrawiam:)))))
Przepraszam że nie komutuje na razie ale mam zawalone na głowie ale obiecuje że jak się z tom uporam to skomentuje wszystko co tutaj napisałaś . Przepraszam za spam ale zapraszam do nowo powstałego bloga ze współpracą Marci Koyama(czyli mnie) z Karasu Kage i Anne-Mediu. http://shamankingpiesntrojcy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak słodko!!
UsuńHao: A Ty znowu.
To nie moja wina!!!!! Przepiękny rozdzialik :)
Hao: Skończ z tym słodzeniem bo tutaj wszystko zasłodzisz.
Nie :) Zakochałam się w bliźniakach.
Hao: Czyli w Yoh też*patrzy na mnie wściekłą miną*
Yoh jest tylko moim przyjacielem. Przecież wiesz że Ciebie kocham.
Hao: Jasne zawsze tak mówisz.
*Tule się do Hao* Naprawdę mi nie wierzysz???
Ok no dobrze wierze CI a teraz wracajmy do rozdziału.
OK :) Najbardziej ucieszyłam mnie końcówka.
Hao: Mnie trochę .
Serio??!!
Hao: Tak.
Pozdrawiamy Marcia i Haoś.
Hao: Znowu TO!!!!!
Tak ^^
To były świetne wpisy, czemu już nic tu nie dodajesz?
OdpowiedzUsuń